top of page

Album Nowohuckiego Przedmieścia

  • krzysiek banita kargól
  • 28 gru 2015
  • 5 minut(y) czytania

Publikacja autorstwa Maćka Twaroga niewątpliwie jest tym czego na nowohuckim podwórku bardzo brakowało. Wcale nie trzeba się z autorem zgadzać w każdej kwestii by Jego pracę docenić, przeczytać i zastanowić się nad kierunkiem zmian jakie dookoła nas zachodzą kreując rzeczywistość zupełnie inną niż ta którą pamiętają rozmówcy Maćka. Na taką bowiem formułę, cykl rozmów z mieszkańcami Nowej Huty zdecydował się autor by opowiedzieć część historii tego wyjątkowego miejsca. Niewątpliwie jest to publikacja regionalna, skierowana głównie do mieszkańców nowohuckich osiedli, czy jednak są jakieś powody by po Album nie sięgnął ktoś kto ngdy w NH nie był? Myślę, że wręcz przeciwnie...


Album Nowohuckiego Przedmieścia - kilka słów o książce


Jest takie miejsce pełne zieleni i drzew na tyle już wiekowych, że mogłyby opowiedzieć nam o historii którą ciężko znaleźć w jakichkolwiek podręcznikach. Niestety drzewa opowiadać nie potrafią, a ludzi sięgających pamięcią równie daleko co one spotykamy coraz rzadziej. Odchodzą, być może po to by zacząć pisać inną, zupełnie nową opowieść...

Miasto zbudowane od podstaw przez zrujnowane społeczeństwo szukające swojego miejsca po zakończeniu drugiej wojny światowej, okaleczonych, pragnących odnaleźć swój nowy dom i miejsce. Miasto, które mimo wstępnych założeń jakie mu przypisano napisało swoją własną, inną zupełnie niż te założenia opowieść. Nowa Huta wszak nigdy nie zaliczała się do pokornych. Tak jak do pokornych nie można zaliczyć autora Albumu Nowohuckiego Przedmieścia.


Jakiś czas temu dowiedziałem się o projekcie który miał zaowocować publikacją pod tytułem Album Nowohuckiego Przedmieścia. Już od tamtej chwili ciekaw byłem wielce czym się ten album okaże. Zaskoczy? A może wręcz przeciwnie, zanudzi...


Do domu wracałem wypełniony po brzegi uczuciem niecierpliwości ściskając pod pachą swój własny, pachnący jeszcze farbą drukarską egzemplarz. Uzbrojony w notatnik, pióro i kubek gorącej kawy zasiadłem w fotelu i zacząłem lekturę. Minęły dwie godziny, na ławie nadal stał kubek z wystygłą już kawą, a ja siedziałem w fotelu zatopiony we własnych wspomnieniach i nie do końca wesołych myślach. To pierwszy, o ile nie najważniejszy plus tej publikacji. Zmusza do myślenia, a o to w czasach w jakich przyszło nam żyć wcale, wbrew pozorom, łatwo nie jest.

Pierwsze moje pytanie jakie sam sobie zadałem brzmiało, czy możliwe jest, by zapomniany krajobraz nowohuckich podwórek sprzed kilku dekad znów wpisał się na stałe w miejską rzeczywistość. Znakiem naszych czasów nie jest już piaskownica, rower czy osiedlowa liga rozgrywająca swoje mecze na każdym skwerku który w miarę się do tego nadawał. Znakiem naszych czasów jest telefon (najlepiej z kompletem zupełnie nieprzydatnych funkcji), komputer, a rolę podwórka, stojącej na nim ławki (miejsca spotkań i wymiany sąsiedzkich informacji) przejął ni mniej, ni więcej, tylko facebook, w którym życie toczy się trybem swoim własnym.. Wcale nie twierdzę, że wszystkiego co nowe należy się bać (z fejsa korzystam sam, a funkcjonowanie bez niego bardzo by mi życie utrudniło), że wszystko nowe niesie ze sobą jedynie zabarwione negatywnie emocje. Bez postępu i zmian jakie ten ze sobą niesie pewnie nadal siedzielibyśmy na drzewach zastanawiając się czy warto z nich zejść.

Pozostaje jednak żal. Żal za czymś wyjątkowym i niepowtarzalnym co stanowiło wręcz element mentalnego krajobrazu, a co najzwyczajniej w świecie... odeszło. Żal za zapomnianym dzisiaj i chwilami archaicznym miejscem zabaw jakim było podwórko, miejscem toczonych podwórkowych wojen czy pierwszych ukradkowych pocałunków. Autor ANP nie odpowiada nam wprost na pytanie czy możliwa jest reaktywacja tych miejsc. Chce byśmy sami sobie na to pytanie odpowiedzieli...

Już w pierwszych akapitach książki, w pierwszej z kilku zapisanych rozmów padają pełne smutku i rezygnacji słowa o Nowej Hucie z lat jej narodzin, i tej obecnej... Wspólnota, pospolite wręcz ruszenie zwane czynem społecznym. Z jakichś niezrozumiałych dla mnie powodów czyn społeczny stał się dzisiaj czymś wstydliwym niczym weneryczna choroba... Nie sposób w tych słowach nie odnaleźć tęsknoty za światem, który w chwili obecnej stanowi jedynie wspomnienie, a dla wielu jest obrazkiem rodem z filmu SF, i to z filmu klasy B. To kolejny powód dla którego warto mieć na półce ANP. Mieć i wracać do niego, bo samo posiadanie w tym przypadku nie wystarczy. Dlaczego? Album to zamknięta na kartkach opowieść, historia Miasta i ludzi którzy to Miasto budowali, rodzili się w nim, dorastali. A historia, ta najbardziej zwyczajna, przekazywana w ustnej formie z pokolenia na pokolenie tworzy wszak naszą tożsamość.

Refleksje i pytania po przeczytaniu ANP pojawiają się same, i niemożliwością jest by zepchnąć je na drugi lub dalszy plan. Bo Album trzeba przetrawić i pogodzić się z myślą, że efektem będzie mentalna niestrawność. Nie spowodowana jakością tekstu czy jego formą, a natłokiem wrażeń których na co dzień, najczęściej z braku czasu, nie odczuwamy.

Czytając ANP miałem wrażenie, że czas wokół mnie zwolnił, może nawet zatrzymał się, może cofnął... Poczułem dawno już nieistniejące zapachy podwórkowych drzew, atmosferę placu zabaw czy rozgrywanego na osiedlowych krawężnikach wyścigu na kapsle, że o pierwszym pocałunku nie wspomnę, a który miał miejsce właśnie na podwórkowej ławce.

Dla pokolenia obecnych nastolatków opowieści o osiedlowych podwórkach są tym czym dla nas były bajania naszych babć o czasach ich dzieciństwa, są jedynie anegdotami o czymś czego nie znają, są obrazami które malują się jedynie barwnym językiem opowieści. Może należy się pogodzić z biegiem lat i zmian jakie upływ czasu odciska na naszym codziennym życiu? Czy jest sens w przywracaniu i reaktywowaniu czegoś co na pierwszy, przysłowiowy rzut oka do dzisiejszej rzeczywistości nie pasuje? Maciej Twaróg, autor albumu ma na ten temat swoje własne zdanie, jednak nie narzuca go czytelnikowi, zmusza jedynie do refleksji.

Wspomnieniem, Marzeniem, Sypialnią... jest Nowa Huta dla rozmówców Maćka. Nie sposób nie zauważyć marazmu który stał się uczuciem powracającym niczym bumerang w codzienności mieszkańców tego unikalnego w swojej wyjątkowości Miasta. Nie sposób nie zauważyć żalu z jakim patrzą na postępowanie włodarzy miasta w stosunku do nich samych i miejsca w którym żyją. Choć brzmi to niczym opis równoległej rzeczywistości z przyjemnością czyta się opis przyszłości Miasta Nowa Huta autorstwa jednego z rozmówców Maćka...


Autor każdego utworu, tak pisanego, śpiewanego, rzeźby czy obrazu musi liczyć się z tym, że odbiorca nie zawsze odczyta i zrozumie jego przekaz w sposób trafny i zgodny z autora założeniem. Ja, czytelnik, mam świadomość tego, że mój odbiór ANP nie do końca jest zgodny z założeniami Autora. Mam jednak wrażenie, że nie ma to aż tak istotnego znaczenia...

Po zamknięciu ostatniej Szuflady pozostał mi jednak niedosyt. Nie formy czy treści. Niedosyt objętości, bo historii które z każdym dniem odchodzą w niebyt wraz z odchodzącymi mieszkańcami Miasta Nowa Huta jest tak wiele, a wszystkie warte są tego by ocalić je od zapomnienia.

Bo jest takie miejsce pełne zieleni i drzew na tyle już wiekowych, że mogłyby opowiedzieć nam o historii której ciężko szukać w jakichkolwiek podręcznikach...


Krzysiek banita kargól

PS Album Nowohuckiego Przedmieścia można zamawiać pisząc pod adres Magistratu Nowohuckiego, w myśl zasady Kultura pod drzwi, zostanie on dostarczony do rąk własnych. Inicjatywa Magistrat Nowohucki nie pobiera opłat, Album jest całkowicie darmowy, a wpłaty na konto Stowarzyszenia są dobrowolne.

Stowarzyszenie Inicjatywa Magistrat Nowohucki Osiedle Wandy 8/8 31-905 Kraków Nowa Huta

krs: 0000513199, nip: 6783151183,

regon: 123150224

nr konta: PKO BP S.A.

04 1020 2906 0000 1202 0344 9048

Wszelkie wpłaty prosimy tytułować: Na cele statutowe stowarzyszenia


Comments


OSTATNIO DODANE POSTY

POLECAM UWADZE

ARCHIWUM

MYŚLI ZAPLĄTANE

 

myśli moje zaplątane

krzysiek banita kargól

bottom of page