

myśli moje zaplątane
krzysiek banita kargól
Obudziłam się w łóżku - nie
swoim
i poczułam się trochę
nieswojo,
obok mąż- całkiem nie mój,
całkiem nie mój pokoik
pomyślałam - jest niewesoło.
Niewesoło? Akurat. Dramat.
Katastrofa. Tragedia poprostu.
Wyślizgnęłam się z łóżka
i niecałkiem ubrana
na most poszłam, żeby rzucić
się z mostu.
Już na miejscu przeszło mi
troszkę,
(bądź co badź taki nurt to nie
żarty)
Założyłam buciki,
poprawiłam pończoszkę.
Dziś nie będę skakać do
Warty.
Dzisiaj muszę się skupić na
winie,
iść i prawdę mężowi rzec
wprost,
sroga kara (mój Boże)
za winę nie minie mnie,
chyba jednak wrócę na most.
W tę i wewtę biegam w
panice, strach mnie zżera cholera, i
wstyd;
nagle błysk świadomości,
aż wrzasnęłam w ulicę:
przecież ja nie mam męża.
Shit!
EWA JANUS

SKUTKI NADUŻYWANIA WIN
Trudno się nie uśmiechnąć czytając ten wiersz, a śmiech jest jedną z tych wartości których przecenić nie można. Czytając go automatycznie uruchamia mi się wizualizacja słów, a ta momentami podnosi ciśnienie (wszak podobną sytucję kiedyś przeżyłem), za chwilę powoduje, że parskam śmiechem którego w żaden sposób opanować nie jestem w stanie. I za ten uśmiech z całego serca autorce dziękuję.
KBK
POPRZEDNI TEKST PRZYJACIELE KOLEJNY TEKST