

myśli moje zaplątane
krzysiek banita kargól
kiedy siedzę sam przy stole
goście poszli już
palę skręta z twojej trawy
puszczam dymek jeden raz
wszyscy wyszli z wielkim hukiem
teraz cicho tak
włączam magnet bluesa słucham
i piję tylko
dwa
żywcem się okocim
żywcem/ jeszcze raz...
kiedy spotkam w mieście kumpla
stary piwosz tak jak ja
jeśli kieszeń nie jest pusta
pójdzie do knajpy on i pójdę ja
zanim słońce gdzieś nad miastem
wzejdzie kolejny raz
napój bogów w naszych głowach
zaszumi szeptem
tak jak ja
żywcem się okocim
żywcem/ jeszcze raz...
kiedy wąsy w białą pianę
zanurzę tak jak w fali toń
i z tą falą tam popłynę
tam gdzie będę sam
gdzie syreny śpiewem kuszą
gdzie nie trzeba kraść by żyć
gdzie zaśpiewam całą duszą
głośno tak ze zginie
strach
żywcem się okocim
ŻYWCEM SIĘ OKOCIM

Była kiedyś taka knajpka w Krakowie, nazywała się Tawerna. Siedziałem tam z Przyjacielem nad kufelkiem jednym i drugim. Na serwetce pisałem słowa piosenki. Miała być wesoła... Chyba mi się nie do końca udało...
KBK